czwartek, 28 marca 2013

W poszukiwaniu Andomala

Pościg

Autor: John Flanagan
Tytuł oryginału: Brotherband. The Hunters
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 408
Moja ocena: 9/10
 Mieszkańcy Hallasholm niepokoją się dziwnym zachowaniem swego oberjarla. Codziennie spaceruje po plaży, wypatrując czegoś w oddali. Trójkątny żagiel wciąż nie pojawia się na horyzoncie, jednak Erak dobrze wie, że Hal ie zrezygnuje z misji odzyskania skradzionego Andomala i kiedyś wróci do domu.
Czaple tymczasem nie przestają ścigać podstępnego Zavaca, by odebrać mu najcenniejszy dla każdego Skandianina skarb. Nie zważają na to, że piracki okręt jest potężniejszy, a jego załoga składa się z pięćdziesięciu bezwzględnych rzezimieszków.

"-Nigdy nie byłem w żadnym Limmat.
  Korpajlo milczał. Spojrzał na Skandian, a potem na Zavaca.
 - A czy ktoś mówił o Limmat?"

  Jak już wszem i wobec wiemy Hal i "Czaple" ścigają "Kruka" (okręt Zavaca), aby odzyskać Andomal, jednak cały czas coś staje im na przeszkodzie. W poprzednim tomie punkt kulminacyjny i ogólnie większość akcji odbywała się w Limmat. Jednak piraci uciekli i tutaj rozpoczyna się akcja trzeciego tomu. Na pokładzie "Czapli" pojawia się nowa postać- Lydia. Jest ona świetną tropicielką i łowczynią, sprawnie posługuje się atlatlem. I tak oto pościgu ciąg dalszy.

"- Ehm... Czy ktoś raczył zauważyć, że tu jestem? A może wzięliście mnie za filet z halibuta?"

Jak zwykle John Flanagan idealnie stworzył klimat książki, bohaterowie raz są poważni, raz dowcipkują. Dużym plusem jest także to, że autor przygotowuje się do książek pod względem specjalnego słownictwa, w tym wypadku żeglarskiego, oraz specyficznych nazw, takich jak korpajlo. Aż miło było czytać i patrzeć na kolejną debiutancką książkę, bo co do tego nie mam wątpliwości. Pisarz poznał najwyraźniej dokładną budowę łodzi, terminy, którymi posługują się marynarze oraz zasady, według których łodzie mogą się szybciej poruszać. Dodatkowo prawie nieprzewidywalna fabuła, coraz bardziej rozwinięte postaci oraz pięke opisy, według których można sobie dokładnie wszystko wyobrazić.

"Uprzedź napastnika. Przejmij inicjatywę. Jeśli będziesz czekał, aż to on cię zaatakuje, oddasz mu panowanie nad sytuacją."

Tak w sumie, to pan Flanagan stworzył w tej książce jakby skadyjskich odpowiedników niektórych bohaterów ze "Zwiadowców". Choćby Thorn- mrukliwy, surowy, dający dobre rady- zupełnie jak Halt. A Hal jest odpowiednikiem Willa, zdolny, mądry, skory do współpracy i oddany przyjaciołom. Za to Stig- to Horace. Tak samo silny, także posługuje się świetnie bronią. I oto mamy głównych bohaterów obydwu serii scalonych, niesamowicie podobnych.

"- Owszem, słyszeliśmy- przyznał Thorn.- Niesamowite, ile kłopotów może sprawić jeden nieboszczyk."

Powieść napisano bardzo przystępnym językiem, dzięki czemu szybko i miło się czyta. Bardzo przyjemną odmiana jest także to, że niektóre rozdziały są napisane z puku widzenia bohaterów innych niż "Czaple", oczywiście w narracji trzecioosobowej. Całości dopełniają jednak opisy i pomysły autora na wydarzenia, ogólnie rzecz biorąc- akcja. Gorąco polecam tę książkę wszystkim fanom "Zwiadowców", powieści akcji i przygodowych.

poniedziałek, 18 marca 2013

Kontynuacja testów Dmitrya Glukhovskiego na bohaterach "Metra"

Metro 2033

Autor: Dmitry Glukhovsky
Tytuł oryginału: метро 2034
Wydawnictwo: Insigis
Ilość stron: 488
Moja ocena: 9/10
Rok 2034. Od pamiętnych wydarzeń, które początek i finał miały na stacji WOGN, minął niespełna rok. Czarni, ponoć śmiertelne zagrożenie dla tych nielicznych, którzy w czeluściach moskiewskiego metra przetrwali atomową apokalipsę, zniknęli na dobre, zgładzeni przez Artema i jego towarzyszy.
Na drugim krańcu metra mieszkańcy Sewastopolskiej toczą walkę o przetrwanie z nowymi formami życia, wdzierającymi się do ostatniego schronienia ludzkości. Los stacji i jej mieszkańców zależy od dostaw amunicji, a te nagle ustają. Karawany giną bez wieści, urywa się łączność.

" W tej maleńkiej Sparcie, uczepionej swojego skrawka ziemi na końcu świata, ponad wszystko ceniona była pewność i bezwzględność w walce. Umiano tu też dochować tajemnicy."

W drugiej części mamy zmianę postaci- głównym bohaterem nie jest już Artem, ale staruszek Homer, Hunter, którego znamy już z pierwszej części; oraz Sasza, córka wygnanego naczelnika jednej ze stacji. Od razu radzę: nie czytajcie wszystkiego, co jest napisane na odwrocie książki, ponieważ zdradzi to Wam teoretycznie jedną trzecią jej treści. Autor jak zwykle igra między mądrościami, żartami, a zachowaniami ludzkimi, co robi z gracją, to trzeba przyznać. Przede wszystkim nareszcie wprowadził także k o b i e t ę   do fabuły, co naprawdę bardzo urozmaiciło całą akcję. 

" Od tego zależało również , czy zdecyduje się iść dalej za Hunterem i czy jego przygoda zmieni się heroiczny epos, czy w koszmarną, bezmyślną rzeźnię, po której nie zostaną żadni żywi świadkowie."

Bardzo dobrze zrobił także zaznaczając, jak bardzo ważne dla ludzi jest piękno. Nie człowiecze, ale tego, co człowiek wykonuje, jak muzyka, obrazy czy książki. Zaciekawiła mnie chyba najbardziej postać Huntera, który w poprzedniej części zaginął, a tutaj pojawia się znowu. Najbardziej zaintrygowała mnie jego walka wewnętrzna między jego człowieczym "ja" a potworem, bestią, która jest zdolna tylko do zabijania. Nie zdziwiło mnie także to, że w pewnym momencie pojawia się znów postać Artema, także sympatycy tego bohatera nie muszą się już martwić. Dodatkowo znowu pojawia się wzmianka o Szmaragdowym Grodzie, który jakoby ma być ostatnim ośrodkiem kultury. Bardzo dobrze, że nie zostało to zapomniane, że postacie zawsze chwytają się jakiejś deski ratunku. 

" Człowiek pamięta swoich krewnych, rówieśników, kolegów z pracy. Ale jego pamięci starcza tylko na trzy pokolenia. Właśnie na te nieco ponad pięćdziesiąt lat."

Chyba już nie muszę pisać, że jest wartka akcja i czytelnik nigdy się nie nudzi. Opisy są dokładne, i można wyobrazić sobie dokładny obraz wydarzeń. Bohaterowie są niemal idealnie wykreowani, niektórzy z ich różnią się od siebie całkowicie. W tym tomie może ie ma aż tylu krwawych scen, ale jak są, to autor nie zamierza ich marnować. Ma swój własny, specyficzny styl pisania i myślenia, co chyba pomaga jego książkom wybić się wśród innych oryginalnością. Ogólnie, to robił on testy na swoich postaciach, sprawdzając jak zachowaliby się ludzie w świecie, w którym żyją. Jeśli się "wsłucha" w książę będzie można bez trudu wyobrazić sobie cały cykl jej powstawania, umieścić się w roli autora.
 Powieść naprawdę warta przeczytania, choćby dla mądrości z niej płynących i dowiedzenia się czegoś zupełnie owego o człowieku i jego zachowaniach.