piątek, 28 grudnia 2012

Zagadka domu pani Peregrine






Osobliwy dom  pani Peregrine

Autor: Ransom Riggs
Tytuł oryginału: Miss Peregrine's home for peculiar children
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 389
Moja ocena: 6/10
Życie Jacoba nie zapowiadało się ekscytująco. Pogodził się z myślą, że nigdy nie zostanie odkrywcą i nigdy nie będzie miał wielu przyjaciół. Ważne miejsce w jego życiu zajmował dziadek. To on najbardziej mu imponował i to on opowiadał mu najlepsze historie na dobranoc o pogodnym sierocińcu na walijskiej wysepce, ukrytym przed złem, wojną i potworami... Aż pewnego dnia dziadek Portman umarł w niejasnych okolicznościach. I wtedy wszystko się zaczęło...
Jacob wyrusza na odciętą od świata wyspę, by zgłębić tajemnice. Czy zmierzy się z potworami ze swoich snów? Czy osobliwe dzieci ze starych fotografii naprawdę istniały? Co jest bajką, a co prawdą? Co jest faktem, a co urojeniem? Osobliwy dom pani Peregrine to trzymający w napięciu thriller nie tylko dla młodzieży. Rdzeń książki stanowią niezwykłe, dziwne fotografie, od których trudno oderwać wzrok, choć sprawiają, że ciarki chodzą po plecach i zasnąć jakoś trudniej. Całości dopełniają niesamowite zwroty akcji, klimat grozy i postacie... cokolwiek osobliwe. 

" Kurczowo czepiamy się naszych fantazji, dopóki cena wiary nie okaże się zbyt wysoka."

Bohaterem, a zarazem narratorem powieści, jest szesnastoletni Jacob mieszkający na Florydzie. Raczej przeciętny nastolatek, nie ma zbyt dużo przyjaciół, zaledwie jednego. Gdy jego dziadek umiera chłopak chce dowiedzieć się za wszelką cenę, czy opowieści przez niego opowiadane są prawdą, czy fikcją.
 Początek zapowiadał się całkiem ciekawie, jest oryginalny. Wierzyłam, że książka będzie naprawdę tak fascynująca, jak pisano z tyłu, będzie prawdziwym thrillerem po którym będę się bała zasnąć. Jak bardzo się myliłam. Szczerze mówiąc, to nie jest żadna powieść mrożąca krew w żyłach. Straszna jedynie fragmentami, i to przy nastrojowej muzyce (polecam utwór O Fortuna Carmina Burana albo coś w tych klimatach).

" -Byłem martwy.- Powoli dobierał słowa, które sączyły się z jego ust niczym melasa.- Jestem martwy-poprawił się.

 Za to bardzo spodobał mi się jeden fakt, dla niektórych nieistotny, a mianowicie: główny bohater ma POLSKIE korzenie! Dziadek Jacoba był Polakiem, który uciekł z ojczyzny podczas drugiej wojny światowej i ukrył się w domu pani Peregrine. 
Ogólnie rzecz biorąc, to książka przypomina mi wiele innych powieści i filmów, jak choćby Koralina.
W środku znajdziemy dużo ciekawych starych fotografii które przedstawiają poszczególne osoby pojawiające się w opowieści. Chciałabym napisać coś więcej o tym, co się tam dzieje, ale niestety nie mogę. W ten sposób Zdradzę wam treść książki.

" Niekiedy trudno odróżnić je od przeciętnych ludzi, choć istnieją pewne charakterystyczne oznaki, na które warto zwracać uwagę, chociażby oczy. Co ciekawe, upiory nie mają źrenic."

Ale na szczęście książki nie muszę spisywać na straty. Autor stworzył całkiem ciekawe stworzenia, które powstały w wyniku pewnego ciekawego eksperymentu. . . Wartka akcja zapewniła mi zaczytywanie się długimi godzinami, a narracja pierwszoosobowa sprawiła, że wczuwałam się w sytuacje bohatera. Niezbyt łatwo było przewidzieć, co się wydarzy, jednak czasem niektóre rzeczy stawały się oczywiste. Postacie tu występujące też są dopracowane, każda co innego potrafi, mają różne cechy charakteru. Klimat powieści, (aczkolwiek tylko chwilami, powiewało grozą,) świetnie współgra z żartami i elementami romansu.

"- Co się stało? Umarł ktoś?
- Nie, nie- zaprzeczył tata.- Może w pewnym sensie. Owce."

Podsumowując, fani thrillerów tak strasznych, że się nie śpi całej nocy z obawy przed wariatem który wyskoczy na ciebie z nożem w ręce i wrzaskiem " Oddaj mi moją cebulę!" (, to jest tylko przykład wymyślony przeze mnie, proszę, nie bierzcie sobie tego do serca), nie mają czego tu szukać. Jeżeli już, to radzę przygotować się na częściowy zawód. Co się tyczy osób, które lubią, gdy powieści są chwilami straszne, a chwilami zwyczajne, to to jest zdecydowanie książka dla nich. Ja się niestety zaliczam do czegoś pomiędzy tymi dwoma grupami, moja ocena jest całkowicie subiektywna. Może książka naprawdę jest straszna, tylko się nie wczułam w atmosferę? W każdym razie kończy się tak, jakby autor miał napisać kolejną część, liczę, że będzie o wiele  straszniejsza.

A dla ciekawskich link do filmowej zapowiedzi książki:
https://www.youtube.com/watch?v=mn8-WRs6IKA
Oraz do materiałów dodatkowych z tworzenia filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=G-hll8AD6g0

środa, 26 grudnia 2012

Świat po apokalipsie.... świat metra



Metro 2033

Autor: Dmitry Glukhovsky
Tytuł oryginału: метро 2033
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 591
Moja ocena: 10/10
 Rok 2033. W wyniku konfliktu atomowego świat uległ zagładzie. Ocaleli tylko nieliczni, chroniący się w moskiewskim metrze, które dzięki unikalnej konstrukcji stało się najprawdopodobniej ostatnim przyczółkiem ludzkości, Na mrocznych stacjach, rozświetlanych  światłami awaryjnymi i blaskiem ognisk, ludzie próbują wieść życie zbliżone do tego sprzed katastrofy. Tworzą mikropaństwa spajane ideologią, religią czy po prostu ochroną filtrów wodnych... zawierają sojusze, toczą wojny.
 WOGN to wysunięta najbardziej na północ zamieszkała stacja metra. Po zagładzie przez długi czas pozostawała bezpieczna, ale teraz pojawiło się na niej śmiertelne niebezpieczeństwo. Artem, młody mężczyzna z WOGN-u, otrzymuje zadanie: musi przedostać się do legendarnej stacji Polis, serca moskiewskiego metra, aby przekazać ostrzeżenie o nowym niebezpieczeń-stwie. Od powodzenia jego misji zależy przyszłość nie tylko peryferyjnej stacji, ale być może całej ocalałej w metrze ludzkości.

" Nie ma prawa. To już nie jest jego życie, jego los należy do innych, od momentu, w którym zgodził się na propozycję Huntera. Teraz już za późno. Trzeba iść. Innego wyjścia nie ma."

Akcja dzieje się w post-apokaliptycznym świecie, gdzie ludzie próbują przetrwać żyjąc w moskiewskim metrze. Nie mogą wychodzić na powierzchnię bez skafandra ochronnego i maski przeciwgazowej przez promieniowanie. Artem to zwykły, dwudziestoletni chłopak, któremu przyjdzie odegrać chyba najważniejszą rolę spośród wszystkich mieszkańców metra. Walutą tam są "kulki" czyli naboje. Artem nie ma rodziców- opiekuje się nim ojczym. Pewnego dnia odwiedza ich dziwny mężczyzna, przedstawia się jako Hunter. Młody chłopak nie wie, że dokładnie w tamtym momencie zacznie się jego wielka przygoda, która może go kosztować życie... Po drodze spotyka wielu ludzi, którzy pomagają mu przebyć naznaczoną drogę.

" -Najważniejsze teraz, to mieć autorytet. Siłę. Stado szanuje siłę, a nie logiczne argumenty."

 Przyznaję bez bicia, powieść zrobiła na mnie wrażenie, a w szczególności niektóre elementy filozoficzne, jak choćby teoria o przeznaczeniu każdego człowieka (w razie czego- strona 326). Od razu uprzedzam, nie ma tu prawie żadnego wątku romantycznego, a już bardzo rzadko zdarzają się wypowiedzi humorystyczne. Jest to książka po części opisująca to, jak człowiek sam się wyniszcza. Zaskoczyły mnie elementy związane rzeczami, które dzieją się w poszczególnych tunelach- jak wpływają na psychikę ludzi. Momentami jest to straszne. Obrazuje także, że ludzie są bardzo podatni psychicznie na otoczenie, jednak głównie za sprawą zmutowanych substancji.

" Wszyscy i każdy z osobna rozumie, że śmierć jest nieunikniona. W metrze śmierć była codziennością. Ale zawsze wydaje się, że tobie nie przytrafi się żaden nieszczęśliwy wypadek, że kule cię ominą, choroba cię nie dotknie."

Fabule nie ma co zarzucić- porządnie wykreowana, dużo akcji. Tak naprawdę nie można się przy tej książce nudzić nawet przez chwilę, no, może na pierwszych stronach. Cały czas coś się dzieje, Artem nigdy nie siedzi bezczynnie. Całokształtu dopełniają opisy, krótkie, treściwe, jednak idealnie obrazujące rzecz, o której jest mowa. Dodatkowo plan metra w środku książki sprawia, że możemy śledzić podróż bohatera.
Pojawiają się tutaj różne organizacje, religie, których osób po kolei spotykamy. Momentami może zatkać nam dech w piersiach, boimy się co będzie dalej, i musimy doczytać do końca. Bardzo spodobał mi się świat na powierzchni, stworzenia powstałe w wyniku promieniowania, a chyba najbardziej Kreml. Świat podziemny jest pełen tajemnic i legend, czasami bohater nie może się rozpoznać co jest prawdą, a co plotkami. Niestety, autor opisuje sny Artema tak, że na początku musimy się domyślać, że to się nie dzieje naprawdę, a dopiero potem możemy potwierdzić nasze przypuszczenia.

"Zaczynał rozumieć, że niektóre zagadki są piękne właśnie dlatego, że nie mają rozwiązania, i że są pytania, na które lepiej nie znać odpowiedzi."

Książka według mnie jest naprawdę godna uwagi, w szczególności dla fanów światów post-apokaliptycznych, akcji i książek psychologicznych. Bo znajdziemy tu dosyć dużo takich wątków, choćby w stworzonej przez autora religii.
 *  *  *
Strasznie przepraszam za taką gigantyczną odległość pomiędzy jedną recenzją a drugą, malowałam plakat.

Przypominam także, że konkurs, w którym nagrodą jest Głębiej kończy się 31 grudnia!

niedziela, 23 grudnia 2012

Święta!

Wesołych Świąt!

Choinka, prezenty
Z okazji Bożego Narodzenia życzę wszystkim ciepłych, rodzinnych świąt. Mam nadzieję, że wszyscy znaleźli jakieś ciekawe książki do poczytania przez tę przerwę świąteczną, a nawet jeśli nie, to aby dostali jakieś ciekawe pozycje jako prezenty. Życzę Wam także wspaniale spędzonego Sylwestra i udanego nowego roku 2013 i aby życie było piękniejsze niż do tej pory. I, chyba najważniejsze, żeby w przyszłym roku przydarzyła się każdemu jakaś piękna i emocjonująca przygoda, niemal z książki wzięta!

wtorek, 18 grudnia 2012

Zmiany w konkursie

Na razie żadna osoba nie wzięła udziału w konkursie, a do końca pozostało już tylko kilkanaście dni więc, aby Was ośmielić, zmieniam trochę zasady. Przypominam także, że do wygrania jest książka "Głębiej" autorstwa R. Gordona i B. Williamsa. A więc oto zmiany:
nr 1 : Wyniki konkursu zostaną ogłoszone na blogu oraz mailowo.
nr 2 : Zadanie konkursowe zostało zmienione!

W tym momencie nagroda zostanie wylosowana spośród osób biorących udział w konkursie!

(Wyrażenie chęci udziału poprzez zwykłe "zgłaszam się" można pisać albo pod tym postem, albo pod tym o konkursie.)
nr 3 : W komentarzu proszę także napisać swoje imię, ksywkę, cokolwiek, żebym mogła tą osobę dać do losowania (tyczy się tylko osób anonimowych).
Cała reszta regulaminu się nie zmieniła.

środa, 5 grudnia 2012

Subiektywnie o książkach: KONKURS rocznicowy :)

Subiektywnie o książkach: KONKURS rocznicowy :) w którym wzięłam udział

Dziewczyna, która jest rubinem



Czerwień Rubinu

Autor: Kertsin Gier
Tytuł oryginału: Rubinrot
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Liczba stron: 344
Moja ocena: 8/10
Seria: Trylogia Czasu
Gwendolyn ma szesnaście lat, dwoje rodzeństwa, oddaną przyjaciółkę w klasie i lekko dziwaczną rodzinę. Z dnia na dzień dowiaduje się, że jest obdarzona genem podróży w czasie. Drugim podróżnikiem jest Gideon- bezczelny, arogancki, choć bosko przystojny młodzian, który tajną misję najchętniej zachowałby wyłącznie dla siebie. Ale bez Gwendolyn nie uda mu się misji wypełnić...
Podróże w czasie, niebezpieczeństwo czyhające w najmniej spodziewanym momencie, miłość, która nie zna granic czasu... ta książka cię pochłonie. Dla ciebie również czas przestanie mieć znaczenie.

    "Projectio! Czas płynie strumieniem,
rubin to początek, lecz i zakończenie."
Na świecie istnieje dwanaście osób z genem podróży w czasie- niektórzy żyją, a jeszcze inni umarli kilka wieków temu. Jeśli mogę tak powiedzieć, to akcja powieści toczy się w Londynie, we współczesnym świecie, a zarazem w tym samym mieście, tylko kilkadziesiąt lat wstecz. Pierwsza podróż w czasie przynosi nam wiele pytań- odpowiedzi na nie (a w każdym razie części) znajdziemy w kolejnych tomach. Co skutkuje oczywiście tym, że nie możemy przeczytać tylko pierwszej części-  od razu ciągnie nas do następnych. Inny niż dotychczas sposób przenoszenia się w czasie sprawia, że lektura sprawia nam jeszcze więcej przyjemności. Pełno tu tajemnic i misteriów, akcji i romansu, jest tutaj chyba po trochu z prawie każdego gatunku literackiego, co mi się akurat bardzo podoba. Za to postać głównej bohaterki odrobinę mnie rozczarował, ponieważ z tego, co możemy wyczytać, nie wiedziała kim jest np. Izaak Newton. Jednakże z radością mogę stwierdzić, żę te ubytki zatuszowała nieco postać Gideona. Autorka opisała go tak zręcznie, że teraz zastanawiam się, co też on jeszcze przed nami kryje.

"Oblałam się rumieńcem. A cóż to za bezczelność! I jak pogardliwie na mnie patrzył. Ten głupi, zarozumiały... zawodnik polo!"

Narracja pierwszoosobowa sprawia, że wczuwamy się w sytuacje głównej bohaterki i czujemy się, jakbyśmy to byli my sami. Język jest idealnie dostosowany do naszych potrzeb, sprawia, że chłoniemy każdą   linijkę tekstu z błyskawiczną prędkością. Nie byłam w stanie się od niej oderwać i czytałam ją przez pół nocy. Opisano dokładnie uczucia bohaterki, dzięki czemu bardzo łatwo możemy zrozumieć jej sytuacje. Wątek romansu jest tak naprawdę wisienką na torcie, kończy to literackie dzieło i tym samym wprawia nas w jeszcze większe zainteresowanie kolejnymi tomami. 

"Leslie zawsze mówiła, że nasza rodzina a pewnie więcej tajemnic niż wywiad brytyjski w całej swojej historii. Bardzo możliwe, że miała rację."

Członkowie rodziny Gwen są różni, od sztywnej  babki, która połknęła patyk, po ciotkę, która ma różnego rodzaju wizje i jest cały czas wesoła. Spotykamy się tutaj z różnymi charakterami, jedni mogą nam się spodobać, drudzy nie. Jednak według mnie, gdyby zabrakło choć jednej z tych postaci, książka nie miałaby już tego samego znaczenia. Szczególnie postać lokaja rodziny mnie zaciekawiła, jest owiana tajemnicą. Tk mnie to wszystko wciągnęło, że nie mogłam myśleć choćby o zaznaczaniu fragmentów do tej recenzji, jednak parę razy udało mi się o tym przypomnieć.

"-Myślę, że decyzja nie należy do nas- powiedział pa George.-Proszę za mną, pani Shepherd. I ty także, Gwendolyn.- Po czym z lekkim uśmieszkiem dorzucił:- Nie bójcie się, opętani ezoteryczną manią pseudonaukowcy i fanatyczni wielbiciele tajemnic nie gryzą."

Podsumowując, książka jest raczej kierowana do dziewczyn, chłopakom może trochę przeszkadzać wątek romansu. Młodzież, niezależnie od tego, w jakim wieku jest, może spokojnie tą książkę przeczytać i przy okazji dowiedzieć się tego i owego o historii Anglii. Zadziwia mnie to, że niemiecka autorka wie tak dużo o Londynie i jego ulicach, chociaż pochodzi i mieszka w Niemczech. Uważam, że po tę serię naprawdę warto sięgnąć.

wtorek, 4 grudnia 2012

Największy skarb Skandii skradziony!...



Najeźdźcy

Autor: John Flanagan
Tytuł oryginału: Brotherband. The invaders
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron:438
Seria: Drużyna
Moja ocena: 9/10
Hal wraz z drużyną Czapli poradzili sobie z próbą, pokonali rywali i udowodnili, że zasługują na miano prawdziwych wojowników. Niestety-radość ze zwycięstwa nie trwała długo...
Najcenniejsza skandyjska relikwia, od trzystu dwudziestu lat leżąca w świątyni, została skradziona. To Czaple stały tej nocy na warcie i to one ponoszą odpowiedzialność za to, co się stało.
Hal ma niewielką szansę na to, by oczyścić imię swoje i swojej drużyny. Musi dopaść i pojmać człowieka odpowiedzialnego za kradzież, madziarskiego pirata Zavaca. Wzburzone wody nie sprzyjają żegludze, więc doścignięcie "Kruka" i jego załogi nie będzie łatwe. Czaple, pod wodzą swego młodego skirla oraz z pomocą Thorna zrobią jednak wszystko, by odzyskać dobre imię w skandyjskiej ojczyźnie.

"-Gdybym wiedział, że dostanie mi się miejsce tuż przy wejściu, wyciągnąłbym inny los.[...]
- Czy zdajesz sobie sprawę, jak bezdennie głupie jest zdanie, które właśnie wypowiedziałeś?" 

Akcja powieści toczy się w okolicach Skandii, w świecie znanym  nam już z serii Zwiadowcy. W tej książce mamy plejadę różnych charakterów i postaci: piratów, złodziei, wynalazców... Każda osoba ma bardzo rozbudowany charakter i cechy odróżniające go od innych. Szczerze mówiąc, jestem bardzo zadowolona z autora jeśli chodzi o pojęcia związane z żeglarstwem i bronią, widać, że bardzo się tym interesuje. Pomysłowość Hala- który jest pół Skandianinem, a wpół Aralueńczykiem, bardzo mnie zadziwia, ale i zadowala. Akcja cały czas mknie naprzód, dowiadujemy się coraz to nowych rzeczy. Sczególnie przypadła mi do gustu postać Thorna, który kiedyś był wielkim wojownikiem, jednak po utracie ręki stał się pijaczyną. Wyciągnął go z tego stanu Hal, potem wojownik dołączył do jego załogi. Ma on po prostu świetnie dopasowany charakter. Inni bohaterowie także mnie co i rusz zaskakują swoimi zdolnościami i pomysłami. A najważniejszą rzeczą jest to, że zawsze się w tej książce coś dzieje, nie ma momentu wytchnienia, akcja toczy się dalej.

"-Zrozumiano- odparli chórem. A potem Ulf dodał:
-A więc ja mam podnosić żagiel?
-TAK!-wrzasnął Stig.- Ty podnosisz żagiel. Ty tam, drugi, kimkolwiek jesteś, trymujesz żagiel."

Nie brakuje tu dowcipów i gierek słownych, czasami szczerze mówiąc zapominałam się, że główni bohaterowie mają po mniej więcej szesnaście lat, a nie trzynaście. Zaskakujące jest również zakończenie, które otwiera wiele pomysłów dotyczących kontynuacji. Całokształt jest całkiem niezły, ale dodałabym odrobinę więcej elementów poboczych typu kradzież w obozie albo coś takiego, jednak i tak dobrze jest tak, jak jest.

" Nauczył się, że nigdy nie należy ani martwić się, ani cieszyć na zapas. Jak zdążą, to zdążą."

Książka adresowana jest głównie do osób w wieku 10-15 lat, jednak i tak nie zaszkodzi przeczytać chociażby ze względu na pojęcia żeglarskie. Autor pisze w tej książce wszystko tak, jakby sam był tego świadkiem, jakby przeżył podobne sytuacje do bohaterów. Pochwalę też to, że książka nie jest z typu takich, w których jeden bohater wypada na cały garnizon i nic mu się nie dzieje, nawet draśnięcia nie ma, wręcz przeciwnie. Ogólnie jest to bardzo ciekawa książka akcji, gorąco polecam wszystkim fanom Zwiadowców, bo i na tej serii się nie zawiedziecie.

piątek, 30 listopada 2012

KONKURS



Stwierdziłam, że(, aby blog się troszeczkę rozwinął,) przydałoby się zrobić jakiś mały konkursik. Tak więc ogłaszam, iż albowiem od dzisiaj (to jest 30.11.2012) do końca grudnia ( czyli 31.12.2012, do godziny 23.59) trwać będzie konkurs, którego nagrodą główną jest druga część Tuneli, "Głębiej".
A więc, regulamin konkursu:
1. Organizatorem konkursu jest autorka bloga (czyli ja, Alyss)
2. W konkursie mogą brać udział tylko osoby mieszkające na terenie Polski.
3. Osoby niezarejestrowane też mogą brać udział, tylko proszę o kontakt mailowy.
4. Zwycięzca zostanie poinformowany mailowo ok. 5 dni po zakończeniu konkursu. W przeciągu 4 dni od wiadomości o wygranej, proszę o adres zamieszkania, w przeciwnym wypadku główna nagroda przejdzie na osobę na drugim miejscu.
5. Miło by było, gdyby osoby biorące udział w konkursie na własnym blogu zamieściły informację o nim (podlinkowany).
6. Zwycięzcę wybierze autorka bloga, która nie jest stronnicza.
7. Proszę w komentarzu wyrazić chęć na udział w konkursie i swój adres mailowy.
8. Wszelkie wątpliwości, skargi i pytania proszę pisać na adres silvershadow61@gmail.com
Zadanie konkursowe:
W dzisiejszych czasach prawie nikt nie wierzy w magię i zjawiska nadprzyrodzone. Spróbuj przekonać taką osobę w to, że istnieje miasto podziemne, gdzie żyją ludzie tacy sami, jak my, tylko, że mają bardziej wykształconą technologię. Nie musi to być dużo, jeśli Wam się nie chce, po prostu piszcie to, co Wam przychodzi na myśl. W tym wypadku musicie przekonać autorkę bloga, która jest osobą niewiedzącą i niewierzącą w zjawiska nadprzyrodzone. (Na potrzeby konkursu, oczywiście.)
Życzę wszystkim powodzenia.

czwartek, 22 listopada 2012

Kto zwycięży? Straż? A może Zakon Chaosu?



Strażnicy Veridianu. Klucz
Autor: Marianne Curley
Tytuł oryginału: The Guardians of Time. The Key
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 542
Moja ocena: 10/10
Seria: Strażnicy Veridianu

"-Światy są tak pełne tajemnic! Gdybyśmy odcięli się od nadziei, marzeń i wiary w rzeczy, których nie widzimy, życie straciłoby barwy."

Zakon Chaosu wzrósł w siłę. Lathenia, wciąż wściekła z powodu śmierci ukochanego Marduka, nie chce dłużej czekać i wypowiada Straży ostatnią bitwę. Stawką jest kontrola nad wszystkimi światami. Oszalała bogini nie cofnie się przed niczym, by zrealizować swój cel.
Członkowie Straży są w poważnych kłopotach- muszą odnaleźć zaginiony klucz, który pozwoli otworzyć zbrojownię w mitycznym Veridianie. Ale to nie jedyny problem. W ich szeregach ukrywa się zdrajca. Narastająca niepewność i podejrzliwość utrudniają Strażnikom skuteczne działanie. Zbliża się czas wypełnienia proroctwa, czas ostatecznego starcia z Lathenią. Kto ze Strażników okaże się akolitą Chaosu? Kto zdradzi w godzinie najwyższej próby?

Akcja powieści toczy się w małym miasteczku Angel Falls, w Australii. Pod ziemią niedaleko miasta znajduje się Veridian- starożytne miasto, w którym znajduje się broń.
[spoiler z poprzednich tomów]
 Siostrę Ethana zamordował Marduk- człowiek, który kiedyś należał do Straży, jednak zdradził, połowa jego twarzy została okaleczona. Chłopak miał wtedy kilka lat. Od tamtej pory jest szkolony przez Straż- osoby pilnujące porządku w przeszłości i strzegący jej przed żołnierzami Latheni. Każdy, kto do nich należy, ma jakieś moce, takie jak telekineza, czytanie w myślach, leczenie za pomocą dotyku. Ich przywódcą jest Lorian, także nieśmiertelny. Instruktorem Ethana jest Arkarian- błękitnowłosy długowieczny. Po kilku latach dołącza do niego Isabel, młodsza siostra jego byłego najlepszego przyjaciela Matta. Są wysyłani na wiele misji, których celem jest obrona poszczególnych osób z przeszłości. Wszyscy szukają Klucza, który otwiera skrzynię z pradawną bronią o wielkiej mocy przeznaczoną dla Wezwanych.
[koniec spoilera]

" A ostatnich wojowników dwóch przysporzy radości, ale i koszmarów. Ze środka intrygi jedno się wynurzy, a drugie z nasion zła utworzy. Dwójka triumfu zasmakuje, lecz jedno w swej śmierci go poczuje."

 Tym razem narratorami, a zarazem głównymi bohaterami są Matt i Rachelle. W tym tomie, trzecim, a zarazem ostatnim z trylogii, spełnia się Proroctwo mówiące o dziewiątce Wezwanych i ich losach. Ksiązka jest nieprzewidywalna, wydaje nam się, że już wiem, kto daną rzecz zrobił, a po chwili okazuje się, że to ktoś inny. Bardzo szybko się ją czyta(, tym bardziej, jeśli się czekało na ponad sześć miesięcy), wciąga tak, że dosłownie nie można się od niej oderwać (w moim przypadku nauczyciele zaczęli mi zwracać uwagę, że czytam na lekcji). Dużym plusem jest to, że autorka pisze w pierwszej osobie i opisuje dokładnie uczucia postaci. Pomimo, że pod koniec utworzyło się dużo par, to jest to tylko kilka, maksymalnie kilkanaście linijek opisu, więc nie przeszkadza nam to zbytnio, Marianne na szczęście super połączyła postaci pod względem charakterów.

"-Dlaczego to robisz?

-Ponieważ mi na tobie zależy- powiedział i zmarszczył brwi- Nie.

-Nie? Nie zależy ci?

- Chciałem powiedzieć, że robię to, ponieważ cię kocham."

 Jedno jest pewne- nie można się przy tej powieści nudzić. Idealnie jest też opisania broń i zdolności poszczególnych bohaterów. Niektóre pomysły są naprawdę genialne, można się niektórych rzeczy domyśleć tylko po dłuższym zastanawianiu się. Osobiście nie wpadłam na parę rzeczy, na które wpadli bohaterowie w dalszych rozdziałach. Bardzo miło zaskoczył mnie Matt, kiedyś niedowiarek, który jednak teraz bardzo się zmienił. Także inne rzeczy na jego temat mnie zaskoczyły, pozytywnie. (Więcej nie zdradzę, żeby nie psuć niespodzianki.)
 Według mnie jest to wspaniałe zakończenie serii, chyba nie zmieniłabym w nim niczego. Polecam tę książkę wszystkim, którzy kochają podróże w czasie, nadnaturalne zdolności i wartką akcję. Mam wielką nadzieję, że autorka na tej jednej serii nie spocznie i będzie pisać dalej.

sobota, 3 listopada 2012

U wuja Mortimera w domu

Opowieści Grozy Wuja Mortimera
 Autor: Chris Priestley
Tytuł oryginału: Uncle Montague's Tales of Terror
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 215
Moja ocena: 7/10

"Zostaw mnie w spokoju!- krzyknął z płaczem.
- Och, och- westchnął demon z fałszywym smutkiem.- Obawiam się, Tomciu, że nie mogę spełnić twojej prośby."

 Wuj Edgara mieszka w starym domu za lasem. Chłopiec jest pewien, że gdy biegnie do niego ścieżką przez zarośla, wiejskie dzieciaki obserwują go ukryte wśród drzew, ale nie zamierza okazywać strachu.
 Pewnego dnia wuj Edgara opowiada mu kilka niesamowitych historii, a na dowód, że każda z nich zdarzyła się naprawdę, pokazuje niezwykłe eksponaty: maleńką laleczkę, pozłacaną ramę, stary mosiężny teleskop... Jak wuj Mortimer wszedł w posiadanie tak ponurej kolekcji przedmiotów, na których ciąży straszna klątwa?
 Nie ma czasu na odpowiedź. Edgar musi wrócić do domu przed zapadnięciem zmroku... ale może odpowiedzi czają się właśnie w CIEMNYM LESIE?
 Przygotuj się na mrożące krew w żyłach odkrycie: to sam wuj Mortimer jest bohaterem zaskakującej i strasznej opowieści!

Myślałam, że co i rusz będą przechodziły mnie dreszcze przy czytaniu tej książki. Trochę się pomyliłam. Ogólnie pomysł na książkę i fabułę był świetny, historie pomysłowe, ale niektóre mogłyby być trochę straszniejsze. Owszem, były niektóre takie opowieści, które przejmowały mnie strachem, ale kilka z nich to żadne rewelacje. Autor mógłby do nich dopisać trochę straszniejszych momentów, jednak i tak ta książka mi się podobała. Styl pisania jest w miarę dobry, poza niektórymi fragmentami. Ze względu na ilość stron i czcionkę jest to powieść na jeden wieczór. Jest raczej adresowana do młodszej młodzieży, jednak szczerze mówiąc, to nie zaszkodzi jej przeczytać. Całkiem miłe oderwanie się od zwykłych książek.

piątek, 2 listopada 2012

Głodowe Igrzyska

Igrzyska Śmierci
Autor: Suzanne Collins
Tytuł oryginału: The Hunger Games
Wydawnictwo: Media Rodzinna
Ilość stron: 351
Moja ocena: 9/10
Seria: Igrzyska Śmierci

"-Wysadziłaś w powietrze ich zapasy?- szepcze.
-Wszystko bez wyjątku- odpowiadam.
-Musisz zwyciężyć.
-Zwyciężę. Teraz zwyciężę dla nas obu- obiecuję."

 Na ruinach dawnej Ameryki Północnej rozciąga się państwo Panem, z imponującym Kapitolem otoczonym przez dwanaście dystryktów. Okrutne władze stolicy zmuszają podległe sobie rejony do składania upiornej daniny. Raz w roku każdy dystrykt musi dostarczyć chłopca i dziewczynę między dwunastym a osiemnastym rokiem życia, by wzięli udział w Głodowych Igrzyskach, turnieju na śmierć i życie, transmitowanym na żywo przez telewizję.
 Bohaterką, a jednocześnie narratorką książki jest szesnastoletnia Katniss Everdeen, która mieszka z matką i młodszą siostrą w jednym z najbiedniejszych dystryktów nowego państwa. Katniss po śmierci ojca jest głową rodziny- musi troszczyć się o młodszą siostrę i chorą matkę, a jest to prawdziwa walka o przetrwanie...

Powieść jest bardzo oryginalna, jednak Głodowe Igrzyska trochę mi przypominają walki gladiatorów, a Panem i sposób sprawowanej w nim władzy Polskę, która została wcielona do Związku Radzieckiego. Technika jest na szczęście dopasowana do czasów, styl ubioru (biorę pod uwagę Kapitol) jest bardzo dopracowany. Postacie są opisane jak należy, nie są idealne i mają swoje wady. Co do Katniss, to zauważyłam jedno niedopatrzenie. Gdy tuż przed nią zginął chłopak i miała całą twarz w jego krwi, to nie brała sobie tego na poważnie. Normalna osoba byłaby w szoku, a ją tylko to brzydziło, tym bardziej, że to była pierwsza osoba, która umarła na jej oczach. Poza tym, to wszystko wyszło Collins znakomicie, nie przebierała w słowach, napisała to przystępnym językiem, dzięki czemu książkę miło i szybko się czyta. Gorąco polecam osobom, które lubią książki science fiction z dużą ilością akcji. Jeśli chodzi o podział wiekowy, to chyba wszystkie osoby, które już rozumieją świat, czyli zdają sobie sprawę z okrucieństwa ludzi i ich chęci do siania nienawiści, jednak jest tu również coś z romansu, więc nie musimy się martwić, że nam się znudzi.

poniedziałek, 29 października 2012

Magia jak nigdy dotąd...

"Zakazana Magia"

Autor: Angie Sage
Tytuł oryginału: Septimus Heap, Book One: Magyk
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 475
Moja ocena: 9/10
Seria: Septimus Heap

"K-kto, panie?- wyjąkał Uczeń, choć doskonale wiedział, kogo Nekromanta ma na myśli.-Królewię, ptasi móżdżku. A myślisz, że o kogo mi chodzi? O twoją głupią matkę?"


Siódmy syn siódmego syna, Septimus Heap, tuż po narodzinach umiera w dziwnych okolicznościach...Tego samego dnia w rodzinie czarodziejów pojawia się tajemnicze niemowlę o fiołkowych oczach, znalezione w zaśnieżonym lesie... Co tak naprawdę stało się z Septimusem? Kim okaże się bezbronna dziewczynka, wychowywana przez Heapów jak własna córka?
Piękna, wartka akcja, niebanalna fabuła, postacie dopracowane... tylko niestety książka jest przewidywalna. Można już po kilku pierwszych rozdziałach wywnioskować, kto jest kim. Oprócz tego, nie mam się do czego przyczepić. Nie brakuje tu dowcipów. Autor bardzo dopracował elementy świata w książce, opisuje je tak, że z łatwością możemy sobie wyobrazić sobie dane miejsce, a zarazem nie męczy nas przez pół rozdziału wychwalając ścieki. Postacie mają zróżnicowane charaktery, nikt na szczęście nie jest tam idealny albo najzwyczajniej na świecie: głupi. Gadające szczury, bagniaki... to niewiele ze stworzeń występujących w tej książce.


"- Weźże to odłóż. Jeszcze zrobisz komuś krzywdę. No gdzie wy byli? -spytał stwór zrzędliwym, bulgoczącym głosem, z charakterystycznym akcentem mieszkańców mokradeł.- Ja czekał całymi godzinami. Zimno tu. Co wy na to? Siedzieć w kanale. Czekać i nic."


Magia nie polega na, tak jak w wielu książkach, rzucaniu zaklęć- słów. Czary mają tutaj bardziej fizyczne pojęcie, są to czasami figurki piór, a czasami zwykłe kolorowe kamyczki z wypisanymi na sobie runami. Dzięki językowi, którym posługuje się autor, jest to bardzo szybka i przyjemna lektura.
Książka jest bardzo dobra, gorąco polecam wszystkim fanom magii i wartkiej akcji.